ROZDZIAŁ I
I wszystko
Marcus
Marcus Sloan stał
przy oknie w biurze Smithiego, wpatrując się w parter klubu ze striptizem,
którego jednej czwartej był właścicielem, ale mimo to rzadko tu przychodził i
nigdy tego nie robił, kiedy firma działała.
Nie musiał.
Smithie, który
założył klub, był właścicielem pozostałej części i prowadził go, znał swój
biznes. Podszedł do tego poważnie. Był też uczciwy. I miał dobrą reputację na
swoim stanowisku - mężczyzny, z którym się nie pieprzyłeś, ale mężczyzny, który
dbał o swój biznes, dbając o swoich klientów i personel, od sprzątaczek po
bramkarzy, barmanów i tancerek.
To był pierwszy raz od ponad roku, kiedy Marcus tu był.
Był poranek. Wczesny. Otwierali się dopiero o
pierwszej. Budynek nie miał okien, więc w środku paliło się światło. Trzy
kobiety krążyły po pomieszczeniu, jedna wycierała stoły, a dwie pozostałe -
podłogę.
Na scenie były dwie kobiety.
Wyglądało na to, że jedna trenowała drugą.
Drzwi za nim otworzyły się, ale Marcus nie odwrócił
się od okna, nawet gdy usłyszał, jak wchodzi Smithie.
Nie odrywał oczu od sceny.
„Słyszałem, że masz główną tancerkę” -
zauważył Marcus do okna, jego uwaga była skierowana przez nie, ale skupiona na
blondynce na tej scenie.
„Aksamitna lina, bracie” - odpowiedział
Smithie i Marcus poczuł, jak porusza się po biurze. Czuł też, że zatrzymuje się
u boku Marcusa.
„Tańczyła z innymi dziewczynami przez około
tydzień” - powiedział Smithie - „Zanim ją tam umieściłem, widziałem to podczas
przesłuchania. Nadal nie miałem pojęcia, jakie zamieszanie wywoła ze względu na
swój talent. Nie potrzebuję gówna, które to daje, wszyscy faceci wpychają
pieniądze w stringi Daisy, a inne dziewczyny są wyruchane, bo ona wyprzedza je
o milę. Jeśli oczyszczę dla niej scenę, sama pracuje z facetami, nie ma żadnych
suk, które działają mi na nerwy, narzekając na ich napiwki. Cztery wyjścia, po
trzy piosenki w każdym, dostaje swoje napiwki. Inne dziewczyny mają dobrą
przerwę, żeby uzupełnić olej czy cokolwiek innego, a faceci są przygotowani i
zmotywowani, by utrzymać przepływ dobroci po jej zejściu ze sceny.”
„Trzy wyjścia, dwie piosenki i żadnych tańców
na kolanach” - stwierdził Marcus.
„Co mówisz?” - zapytał Smithie.
Marcus zwrócił się do mężczyzny.
Był czarny. Duży. Za swoich czasów był
wysportowany, nigdy szczupły, potężny. Jego ciało nieco zmiękło z wiekiem, ale
Smithie nie zmiękł. Był bystry, sprytny, wykształcony i mądry. Jego życie było
wyboiste, nie tak wyboiste jak niektórych, ale bardziej nierówne niż większość.
Stał przez to silny, podejmując mądre decyzje, mądre sojusze i zrobił sobie niewielu
wrogów.
„Trzy wyjścia, dwie piosenki i żadnych tańców
na kolanach” - powtórzył Marcus.
Brwi Smithiego ściągnęły się razem, gdy
przyszło do niego zrozumienie - „Myślałem, że mamy umowę”.
Mieli.
Ponad rok temu Smithie przeżył ciężkie chwile
ze swoją rodziną, a brat jednej z jego czterech kobiet wpadł w kłopoty.
Potrzebował pieniędzy, żeby mu pomóc. Zabrał go ze jego firmy i aby ten biznes
mógł funkcjonować, potrzebował partnera, ale wziąłby tylko takiego, który
milczał, zostawił prowadzenie klubu Smithiemu, był otwarty na wykup, gdy
Smithie znów by stanął na nogach, trzymał nos z dala i po prostu co miesiąc
brał procent.
Brat, z pomocą Smithiego i jego kobiety,
znalazł się z powrotem na prostej. I było więcej niż prawdopodobne, że wkrótce
zaoferuje Marcusowi wykup.
Ale teraz był w środku.
„Mieliśmy” - potwierdził.
„W takim razie z szacunkiem, Marcus, ale nie
jestem pewien, czemu wychodzisz z tym gównem” - zauważył Smithie.
„Dodatkowe wyjście i dodatkowa piosenka
sprawiają, że inne dziewczyny nie pojawiają się na scenie” - zauważył Marcus.
„Daisy występuje jako główna tancerka od
pięciu miesięcy i jak dotąd nie mają z tym żadnego problemu.”
„Mieliby mniej problemu, gdyby mieli jeszcze
dwanaście minut na scenie, aby otrzymać napiwki.”
„Jasne, że tak, ale wtedy Daisy by nie było, a
oni by oszaleli, człowieku. Trzech bramkarzy musi wyjść zaraz po tym, jak
zejdzie ze sceny, ponieważ wielu z nich nie zadaje sobie trudu, by wepchnąć jej
w sznurek. Są tak oszołomieni, że po prostu rzucają te banknoty na scenę ”.
„A tańce na kolanach?” - zapytał Marcus.
„Za Daisy płacą podwójnie i są tylko prywatne.
Nie pracuje w pokoju.”
„Masz to na oku?”
„Tak, kurwa, Sloan” - wycedził Smithie, tracąc
cierpliwość i nie był typem człowieka, który miał problem z okazywaniem tego,
nawet takim człowiekowi, jakim był Marcus.
„Widziałeś moją konfigurację. Kamery są
wszędzie. Nikt nie pieprzy się z moimi dziewczynami.”
„Nie chcę, żeby tańczyła na kolanach.”
„Człowieku, w złą noc ona mogłaby mieć pięćset
do tysiąca dolarów za prywatne tańce. Dobra noc i wraca do domu z dwoma tysiącami
w torebce z samych tańców na kolanach.”
Marcus spojrzał z powrotem w okno, czując na
karku uczucie, jakby go piekło na samą myśl o tej kobiecie wirującej na
kolanach nieznajomego.
„Chcesz mi wyjaśnić to zainteresowanie?” -
poprosił Smithie.
Marcus przyjrzał się striptizerce Smithiego.
Platynowe włosy i to dużo ich. Drobna
sylwetka, jej żebra i wąska talia do tego stopnia, że była krucha, miała też
szczupłe biodra i wąski tyłek.
Jednak jej piersi były ogromne. Oczywiście robione,
niemniej jednak najwyraźniej dostrzegał w nich geniusz. W jakiś sposób pasowały
do jej sylwetki, współpracowały z resztą jej ciała, odwracając uwagę od jej
wzrostu i drobnej budowy, które można było postrzegać jako słabości i nadawały
jej obecność, siłę i moc.
Ale jej twarz.
Jej twarz była oszałamiająca. Szeroki uśmiech.
Białe zęby i sporo z nich. Duże oczy. Elegancki nos. Miękkie kości policzkowe.
Wszystko to podkreśliła, używając profesjonalnego makijażu, od tego, co
najwyraźniej było darem lepszych genów, do czegoś, co świeciło jak hollywoodzka
gwiazdka.
Gwiazdka striptizerka, która wyglądała całkiem
jak Dolly Parton, która prawdopodobnie wróciła do domu poprzedniej nocy nie
później niż trzecia nad ranem, a właśnie wtedy, zaledwie kilka godzin później, była
z powrotem na scenie i pomagała innej dziewczynie, ucząc ją niektórych ruchów.
„Marcus, bracie” - rozległ się głos Smithie -
„Jeśli masz problem ze sposobem, w jaki prowadzę interesy, a ja daję ci powód,
żebyś miał ten problem, to rozmawiamy. Nie daję ci tego powodu, to nie
prowadzimy takich rozmów jak ta. Taka jest nasza umowa.”
Marcus słuchał go, patrząc, jak Daisy rozmawiała
z drugą dziewczyną, a potem pobiegła po scenie, robiąc to z wdziękiem w sandałach
na platformie, ze spranymi dżinsami obcisłymi na jej tyłku, biodrach i nogach.
Mimo to, po pokonaniu czterech kroków, skoczyła wysoko, chwytając się słupa co
najmniej metr wyżej nad sobą i kołysała ciałem tylko za pomocą rąk.
Kiedy kołysanie się skończyło, wspięła się na słup
ręka za ręką. Robiąc to szybko, podnosząc się o kolejny metr, odwróciła dolną
połowę ciała, owijając swoje chude nogi wokół słupa. Wygięła się do tyłu, jej
włosy opadły, a jedynym uchwytem na drążku były jej nogi, wygięła plecy w łuk i
zsunęła się powoli, jakoś okrążając słup.
Zakończyła to układając dłonie na podłodze,
nogi powolnymi i kontrolowanymi ruchami przeniosła za głowę jedna po drugiej. Odepchnęła
się rękoma i stanęła.
Prosto z idealną postawą.
I uśmiechała się, jakby nie poruszyła się nawet
trochę, a tym bardziej jakby właśnie dokonała wyczynu gimnastycznego - w
obcisłych dżinsach - który wymagał dużo siły i wysiłku.
Kurwa.
Ta twarz.
Ten uśmiech.
Kurwa.
„Myślę, że oglądając to” - ciągnął Smithie -
„masz wskazówkę, dlaczego każdy dupek, który prowadzi klub w hrabstwach Denver,
Jefferson, Arapahoe i Adams, ciężko oddychał po szyi tej dziewczyny w nadziei,
że zrekrutuje ją. Myślisz, że ona mnie polubi, jeśli ją zdejmę z prywatnych
tańców i dam jej mniej czasu na scenie. Lubi najbardziej klasę Smithiego,
której nie mają inne kluby. Lubi inne dziewczyny. Lubi aksamitny sznur. Lubi
Porsche, które kupiła sobie w zeszłym miesiącu. To, co jej się nie spodoba, to
to.”
Marcus nic nie powiedział, oglądając, jak druga
dziewczyna próbowała wykonać ten sam manewr, co Daisy.
I patrzył, jak dziewczyna poniosła porażkę.
„A innych dziewczyn to nie obchodzi, Marcus” -
Smithie trzymał się tematu - „Ona pakuje to miejsce. Każdej nocy muszę wysyłać
mężczyzn do domu z kolejki, nie wchodzą w drzwi, ponieważ mamy pełno. To jest
gotówka w kasie dla ciebie i dla mnie, bracie. Zysk jest wyższy, nawet po
odjęciu zysku Daisy. Butelki za barem szybko się opróżniają. Moje tygodniowe
zamówienie gorzałki podwoiło się. Ale to także gotówka w kieszeni nie tylko
tancerek, ale także barmanów i kelnerek. Wszyscy są szczęśliwi.”
Marcus skierował swoją uwagę z Daisy na
Smithiego - „Odetnij jej występ i piosenkę w każdym występie i żadnych
prywatnych tańców, Smithie.”
Smithie się rozgniewał - „Jestem w tej grze od
siedmiu lat, Sloan. I przez te siedem lat czekałem na talent taki jak Daisy,
który wyniesie Smithiego i wszystkie dusze, które dla mnie pracowały i, które temu
podlegają na wyższy poziom.”
„Zwiększ jej pensję o pół miliona, daj jej
cztery tygodnie płatnego urlopu i odetnij jej występ i piosenkę, i bez prywatnych tańców, Smithie.”
Oczy Smithiego zrobiły się duże.
„Pół miliona?” - zakrztusił się.
„Pokryję to.”
Twarz Smithiego stwardniała, ale jego usta się
poruszyły - „Druga część umowy polegała na tym, że staram się wykupić cię tak
szybko, jak to możliwe. Jestem około dwóch miesięcy od zrobienia tego, teraz
Daisy jest tutaj. Nie potrzebuję cię głębiej i z całym szacunkiem, nie chcę cię
głębiej. Wiedziałeś o tym od początku. Potrzebowałem cię, a ty wkroczyłaś dla
mnie i dostałeś za to moją wdzięczność. Dostałeś to z serca” - uderzył się w
pierś - „i z banku. Ale to mój klub, bracie, i chcę go z powrotem.”
„Nie kupuję głębiej, Smithie, pokrywam korektę
pensji Daisy.”
„A kiedy cię wykupię? Kto więc pokryje Daisy?
Nie przyjmuję niektórych napiwków. One są dziewczyn. Ogolę cenę tańca na
kolanach wszystkich dziewczyn, ale to za Daisy płacą wygórowaną cenę. Jak będę
pokrywał pół miliona pieprzonych dolarów po twoim odejściu?”
„Nie będziesz musiał.”
„Jak to?”
„Ponieważ ona odejdzie.”
Brwi Smithiego wystrzeliły w górę.
„Ona będzie…” - zaczął eksplodować.
Zamknął usta i spojrzał na Marcusa.
Potem szepnął - „Skurwysyn”.
Nie nazywał tak Marcusa.
To był stłumiony okrzyk. Był w takim szoku,
zaskakująco cichym ze strony Smithiego, który nie był cichym człowiekiem.
Chwilę zajęło mu opanowanie się i Marcus dał
mu tę chwilę.
Kiedy to zrobił, wciąż był cicho, wydawał się
być również przygotowany, co zaskoczyło Marcusa, ponieważ wyglądało na to, że
zrobił to z nutą strachu, a Marcus znał Smithiego od dawna i nigdy nie widział,
by mężczyzna okazywał strach.
„Nie idź tam” - powiedział.
„Przepraszam?” - zapytał Marcus.
Smithie potrząsnął głową - „Jeszcze raz, z
całym szacunkiem, bracie, dostałeś to ode mnie, wiesz o tym, a ja wciąż proszę cię,
żebyś w to nie wchodził.”
Był powód jego strachu. Smithie może być pod
pewnymi względami delikatny, ale we wszystkich innych był twardzielem.
Ale nikt w Denver nie rzucał wyzwania
Marcusowi Sloanowi. Marcus zwrócił się do niego całkowicie. Smithie cofnął się
o mały krok, zanim się zatrzymał.
„Dlaczego o to prosisz?” - zapytał Marcus.
„To dobra dziewczyna.”
Tracąc cierpliwość i mając inne rzeczy do
zrobienia, Marcus skrzyżował ręce na piersi, podpowiadając - „I?” - kiedy
Smithie nic więcej nie powiedział.
„Ona potrzebuje…” - zaczął, ale nie skończył.
„Czego potrzebuje?” - Marcus naciskał.
Smithie wyostrzył się na nim.
„Spokoju.”
Marcus poczuł, jak jedno słowo wbija mu się w
klatkę piersiową, czując je i przypominając sobie wizję pięknej kobiety z
mnóstwem włosów i szerokim uśmiechem, ukrywającym fakt, że musiała być
zmęczona, ale przyszła, żeby pomóc przyjaciółce.
„Spokoju?” - zaszeptał.
Smithie ponownie potrząsnął głową - „Ona i ja wychyliliśmy
kilka. Kidy miała czas, kiedy nie tańczyła, spędzałem z nią trochę czasu.
Trochę jej to zajęło. Łatwo nie ufa. Ale podzieliła się. I po tym, czym się
podzieliła, Marcus, proszę cię, człowieku, po prostu w to nie wchodź.”
Teraz Marcus był zły. W rzeczywistości
wściekły. Nie pokazał tego poza stalowym brzmieniem, które było teraz w jego
głosie.
„Nie skrzywdziłbym kobiety.”
„Bracie, masz stajnię dziwek.”
„Nie mam” - uciął - „Nadzoruję zarządzanie
siecią mężczyzn, którzy prowadzą agencje towarzyskie i robię to, aby upewnić
się, że ci mężczyźni prowadzą tę sieć we właściwy sposób.”
„Jak powiedziałem, masz stajnię dziwek. Albo
ich sieć.”
„Znasz tę historię, Smithie” - powiedział
cicho Marcus, miękko, a nie delikatnie, po prostu cicho. I niebezpieczne.
Smithie znał tę historię, więc zostawił ją,
ale nie zostawił jej w spokoju.
„Masz inne gówno…” - zaczął.
„Nie twój interes.”
„To znaczy, uwiążesz ją w tym.”
„Ona też nie jest twoją sprawą.”
Ponownie oczy Smithie zrobiły się duże i
rzucił rękę w stronę okna - „To dziewczyna Smithiego i to nie moja sprawa?”
Marcus miał dość.
„Czy chcesz mieć ze mną problem?” - zapytał.
„Oczywiście, że nie” - splunął Smithie.
„W takim razie wytnij wyjście, wytnij piosenkę
w każdym wyjściu, żadnych prywatnych tańców i zwiększ jej pensję, Smithie.”
„Cholera, Marcus” - warknął Smithie.
„Zrób to” - rozkazał Marcus, po czym opuścił
ręce z piersi i ruszył w kierunku drzwi.
Zatrzymał się i zawrócił, kiedy Smithie
zawołał jego imię.
„Nie będę miał problemu z robieniem problemów tobie,
jeśli ty będziesz stwarzał jej problemy” - oświadczył Smithie - „Rozumiesz?”
Rozmawiali: Daisy i Smithie.
Smithie wiedział.
Spokój.
Marcus skinął głową.
Smithie podniósł brodę w pełnej wściekłości i
odwrócił się plecami do Marcusa.
Marcus wyszedł z biura, zszedł po schodach i
przeszedł przez klub, nie szczędząc Daisy ani jednego spojrzenia.
W tym momencie miał interes do załatwienia.
Potrzebował do tego głowy.
Kiedy nadszedł czas na Daisy, chciał w pełni
skupić się na niej.
Ale nadejdzie czas na Daisy.
Wkrótce.
*****
Daisy
„Kim jest ten wysoki, ciemnowłosy przystojniak?”
- zapytałam Ashlynn, patrząc na
wysokiego mężczyznę o szerokich ramionach i bajecznym garniturze, który
wychodził z klubu jak właściciel.
Jak człowiek, który miał wszystko, czego
chciał.
„Nie idź tam” - odpowiedziała Ashlynn.
Spojrzałam na Ashlynn.
„Co, Cukiereczku?”
Potrząsnęła głową - „On jest gorący. Znałam
dziewczynę, która go miała i powtórzę, jest gorący. Zabrał ją cztery razy.
Wszystko do eleganckich restauracji, do których musiała kupować wymyślne
sukienki i buty. I dał jej to dobrze pod koniec nocy, a mam na myśli naprawdę
dobrze, po sposobie, w jaki to opisała. On też, jakby, otwierał przed nią drzwi
samochodu i wszystko.”
Otwierał jej drzwi samochodu.
I wszystko.
O mój.
„Skończyło tak, że dał jej złotą bransoletkę”
- kontynuowała Ashlynn, ponownie zwracając moją uwagę - „Czysta klasa.” - Jej
spojrzenie stało się intensywne, gdy spojrzała w moje oczy - „A on to kłopoty.”
Spojrzałam na drzwi, przez które najwyraźniej
przeszedł, ponieważ zniknął, a potem z powrotem do Ashlynn.
„Kłopoty?”
Ashlynn nie odpowiedziała na to pytanie.
Po prostu ponownie pokręciła głową i
oświadczyła - „I tak nie umawiałby się ze striptizerką. Tak jak powiedziałem.
On jest klasą.”
Poczułam, jak zaciskają mi się usta.
Nie byłam wielką fanką osądzania. To gówno
wepchnęło mi się do gardła, odkąd zdołałam to odszyfrować. Matka jaką miałam.
Ojciec jakiego miałam. Lawiranci, frajerzy i dupki z którymi moja mama nie
miała problemu by paradowali przez życie jej córki, przez nasz dom. Oferty
pracy, którą mama zdobywała i straciła oraz powody, dla których je traciła.
Ubrania, które musiałam nosić, kupione na wyprzedaży podwórkowej, garażowej, w
sklepach z używaną odzieżą. Mówili gówno, nawet nie martwiąc się, że mogę to
usłyszeć. Nie miałam znaczenia i moje uczucia na pewno nie, więc mogli nie
powiedzieć mi tego prosto w twarz, ale nie zrobili też nic, by mnie przed tym
uchronić.
Wydostałam się z tego i nie było dużo lepiej.
Prawie każda suka i dupek czuła, że mają
wysoko nastrojony licznik na biały-śmieć i patrzeli na mnie, myśląc, że brzęczy
na najwyższej częstotliwości.
Okej, więc moja mama to nie wszystko. Mój tata
naprawdę nie był tym wszystkim.
Ale wsiadłam do autobusu i zostawiłam to wszystko za sobą i nigdy nie oglądałam
się za siebie.
Czy to miało znaczenie?
Do diabła, nie.
Tak, więc na różne sposoby znajdowałam własne
kłopoty, głównie po śmierci panny Annamae, spędzając czas dorastania, który nie
był wcale taki zabawny i czegoś się nauczyłam.
I tak, spotykałam się z kilkoma chłopakami, o
których nie było zbyt wiele do opowiadania, głównie dlatego, że lubiłam
chłopców, chłopcy lubili mnie, a dziewczyna musi mieć pierwszy pocałunek (i
drugi, trzeci itd.), a byli jedynymi, którzy mnie zaprosili.
Mogli nie być czymś dużym, mogli sprawiać
kłopoty, mogli potraktować mnie jak gówno, ale przynajmniej wszyscy (wszyscy)
byli o-k-e-j, okej. Mogłam przyciągać spojrzenia jak nikt inny, nawet zanim
któryś z nich kupił mi cycki. Po prostu do dupy było to, że wszyscy mieli różne
odcienie dupka.
Ale swoją pierwszą pracę dostałam, gdy miałam
szesnaście lat i nigdy się nie spóźniałam, nigdy nie byłam chora. Ciężko
pracowałam i okazywałam szacunek, którego mi nie okazywano, zjadając gówno,
kiedy musiałam, wyciągając nóż z pleców i robiąc to za każdym razem, gdy ktoś
go tam wepchnął. Mam dyplom ukończenia szkoły średniej. Może nie ukończyłam jej
z wyróżnieniem, ale byłam wysoko z notami w każdym semestrze.
To się nie liczyło, widzieli kobietę z dużymi
włosami i dużymi cyckami z południowym akcentem, nakładającą w ten sposób z
eyeliner, z zamiłowaniem do dżetów i myśleli, że znają mnie na wylot.
Jasne, teraz byłam striptizerką.
A ja byłam kelnerką w barze. Pokojówką w
hotelu. Sprzedawcą w sklepie spożywczym. I hostessą w restauracji, w której
chociaż byłam młoda, i tak wiedziałam, że większość klientów to osoby
przerażające w tym sensie, że są to osoby zbrodniczo przerażające. Wiedziałam,
że dostałam tę pracę i dobrze mi za to zapłacono, ponieważ miałam ogromne piersi
i umiejętność trzymania pułapki na klucz.
Nie byłam teraz i nigdy nie byłam białym
śmieciem.
Panna Annamae dokładnie wiedziała, kim jestem
i wiedziała wszystko.
Mogłam nosić kryształ górski, konturówkę do
ust i stringi, ale byłam dobrą dziewczyną tam, gdzie to miało znaczenie.
„Jest też obładowany” - wtrąciła się Ashlynn w
moje gniewne myśli - „Mężczyźni, którzy mają pieniądze takie jak on, mają
środki na zdobycie takich, które nie muszą potrząsać facetom przed twarzą, aby
to osiągnąć.”
„Cóż, jeśli ma problem z przejrzeniem tego
gówna, Cukiereczku, to może nie chcieć mnie, nawet gdyby poświęcił wysiłek,
żeby na mnie spojrzeć, czego nie zrobił, ale ja również nie chcę poświęcić na
niego.”
Ashlynn wyglądała, jakby odetchnęła z ulgą.
Cokolwiek.
Zwróciłam uwagę z powrotem na drzwi.
„Jak on się nazywa?”
„Daisy …”
Spojrzałam na Ashlynn - „Nie chcę tego
wiedzieć, żeby go ścigać, kochanie. Chcę to wiedzieć, żeby go uniknąć.”
Ashlynn skinęła głową - „Nazywa się Marcus.
Marcus Sloan.”
O tak.
To imię mówiło wszystko, nawet jeśli garnitur
i fryzura za sto dolarów tego by nie robiły.
Był klasą.
Był dziany.
Był kłopotami.
A ja byłam dobrą dziewczyną.
Więc przez kilka sekund był dobrym widokiem.
I tak jak zawsze musiałaś robić w życiu,
bierzesz dobro, kiedy dostajesz je tak, jak jest.
A kiedy nadszedł czas, aby to zrobić, nie
wytrzymujesz się.
Ruszasz dalej.
Więc wyrzuciłam z głowy Marcusa Sloana i
ruszyłam dalej.
Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ta dziewczyna wymiata :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję! O kurcze Marcus miał Daisy wcześniej na oku 😍😲 jakie to urocze !
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń