poniedziałek, 26 kwietnia 2021

4 - Stalowe Magnolie

 

ROZDZIAŁ IV

Stalowe Magnolie

 

 

 

Daisy

„Te są w porządku. To są dobre czasy około siedmiu tysięcy. Potrzebuję tego ”.

„Masz siedem tysięcy par butów, Tod. Nie potrzebujesz niczego.”

„Stevie, miłości mojego życia, czy ich nie widzisz?”

„Widzę ich”.

„Więc chwilowo oszalałeś?”

„Myślę, że tak” - powiedziała dziewczyna - „Myślę, że jeśli nie pozwoli ci ich kupić, to ja je dostanę, a ty możesz je ode mnie pożyczać.” - powiedziała inna dziewczyna.

„Sprzedane!” - pierwszy (oczywiście radośnie) zapłakał.

„Chodźmy” - powiedziała pierwsza dziewczyna - „Las Delicias jest tam od lat, ale nie ryzykuję, ponieważ potrzebuję burrito z wołowiną, STAT”.

„Zapakuj je i ruszajmy się, ja też jestem głodny.” - stwierdził drugi (również wesoły, skoro był miłością życia tamtego).

Siedziałam plecami do nich na krzesłach w dziale obuwia Nordstrom, słuchając, jak odchodzą i nie odwróciłam się, żeby na nich spojrzeć. Nie dlatego, że nie chciałam, żeby zobaczyli moją twarz. Siniaki już dobrze zblakły, a moja praca w ukrywaniu ich była niesamowita.

Ale siedziałam tam, myśląc, że potrzebuję grupy gejowskiej. Zwłaszcza jeśli poszliby ze mną na zakupy butów.

Potrzebowałam też dziewczyn.

Ale chociaż wszystkie striptizerki były naprawdę miłe, to nie była moja grupa. Nigdy nie udało mi się połączyć jednej z nich, nawet w dniach, kiedy włożyłam wysiłek, aby spróbować.

A ponieważ to się nie udało, przestałam próbować.

W mojej pracy, zwłaszcza u Smithiego, gdzie opiekował się dziewczynami w sposób, w jaki nie czuły potrzeby bycia złośliwymi, mogłam sobie z tym poradzić.

Rzecz w tym, że byłam główną tancerką. Czerwona aksamitna lina z przodu była dla mnie.

Podejrzewałam, że Britney Spears prawdopodobnie przyjaźniła się ze swoimi tancerzami. Ale nie szli razem kupować butów.

A nie chciałam odwracać się w Nordstrom do nich wszystkich (gdzie niektóre marzenia się spełniły, nawet jeśli robiły to na melodię automatu do kart kredytowych), aby zobaczyć, czego mi brakuje.

Nie tylko wtedy, ale przez całe moje życie.

Wiedziałam, że nie było mi pisane mieć żadnej grupy zwłaszcza, jakiej zawsze pragnęłam, a zwłaszcza tak bardzo, jak dobrze byłoby mieć to zaraz po tym, co mi się przydarzyło.

Po prostu nie potrzebowałam, żeby rzucali mi to w twarz, kiedy tego nie miałam.

Zamiast tego spojrzałam na buty, które przymierzałam.

Kosztowały tysiąc dwieście dolarów. Były klasą w stylu lizaka na patyku. Biorąc pod uwagę poważną podwyżkę pensji, którą Smithie dał mi miesiąc temu, mogłam sobie na nie pozwolić (i mogłam to zrobić jeszcze zanim podniósł moją pensję, ale to było dziwne, bo sprawiło, że pracowałam mniej, a zarabiałam więcej, ale nie spierałam się).

A więc tak bardzo nie były mną.

„I jak pani myśli?” - powiedziała sprzedawczyni butów.

„Macie coś w dżinsie?” - zapytałam.

„Uch… nie” - odpowiedziała.

„Przezroczysty plastik, może ze stokrotką osadzoną w platformie?”

„Hmmm… nie sądzę”.

„Klapki z ośmiocentymetrowym obcasem, sześciocentymetrową platformą, całość ozdobiona klejnotami, może w kolorze różowym?”

„Cóż… hmmm, myślę, że to też nie, proszę pani. Przykro mi.”

Skinęłam głową.

Dowiedziałam się już, że dział obuwia Nordstrom nie robił Daisy.

Wciąż nie bolało próbować.

Odpięłam sandały z paskami, które miałam na sobie i zsunęłam je, mrucząc - „W porządku. Ale dzięki.”

„Valentino robi Rockstud” - poinformowała mnie.

Sprawdziłam Rockstud.

Nie było takie złe.

Ale to nie mówiło Daisy.

„Nie w moim guście” - podzieliłam się, wkładając sandał do pudełka, chwytając go i podając jej.

„Okej, jeśli jest coś jeszcze, co chciałaby pani przymierzyć, jestem tutaj”.

„Dzięki, kochanie, jesteś słodka”.

Uśmiechnęłam się do niej.

Uśmiechnęła się do mnie i odeszła z pudełkiem.

Włożyłam buty (czarne lakierki, sandały na platformie, jednocalowy pasek na kostkę z kryształkami górskimi, z tubką z rozwiniętą czerwoną szminką na obcasie), wstałam, zarzuciłam torebkę na ramię i wślizgnęłam się do lady z makijażem, żeby wykorzystać więcej mojego sobotniego popołudnia.

Dział butów może mnie zawieść na różnych sposoby.

Ale każda lada z makijażem od Walgreen po Nejman działała dla mnie.

I tego popołudnia tak się stało.

*****

Dzwonek zadzwonił w samym środku ataku Julii Roberts z cukrzycą na fotelu w salonie w garażu Dolly Parton.

To mnie nie uszczęśliwiło.

Oczywiście nie Julia, która miała drgawki, co nigdy mnie nie uszczęśliwiało.

Ale wtedy nie byłam zadowolona z tego, że dzwonił dzwonek do moich drzwi podczas najlepszego filmu wszechczasów.

Wstrzymałam film, wstałam na bosaka i pomaszerowałam do drzwi w moim gorącym różowym dresie od Juicy Couture z imitacją diamentów, przeplecionym „JC” na plecach, z koroną na górze otoczoną owalem iskier.

Spojrzałam przez wizjer i wiedziałam, co zobaczę, ponieważ powiedział mi, że nie zamierza się poddać.

Ale on przerywał Stalowe Magnolie.

Nikt tego nie robił.

Nawet nie wysoki, ciemnowłosy, bogaty, przystojny mężczyzna, który otworzył przede mną drzwi.

I właśnie on, nawet jeśli nie był w garniturze, ale wyglądał równie dobrze w ciemnoniebieskim swetrze z dekoltem w szpic i spranych dżinsach, które nadawały mu wygląd, który, gdybym nie była wkurzona przez przerwanie Stalowych Magnolii, zrobiłyby coś z moją piczką, musiał to wiedzieć.

Więc odblokowałam zasuwę, otworzyłam z klucza i szarpnęłam swoje własne cholerne drzwi.

„Przerwałeś Stalowe Magnolie” - warknęłam żartobliwie do Marcusa Sloana.

Wybuchnął śmiechem.

Naprawdę nie powinien był tego robić.

Naprawdę nie powinien był się śmiać.

Naprawdę.

Z pewnością był przystojny, tak jak był.

Ale śmiech zabrał mu lata z twarzy.

Lata.

Nie wiedziałam, ile ma lat. Wyglądał na około trzydziestkę (i nie jechałam tam, skoro założył swoje miejsce w Denver w młodym wieku, co mówiło coś o nim i to, co mówiło dziewczynie takiej jak ja, było w porządku).

Ale właśnie wtedy wyglądał jak chłopak, co do którego miałaś nadzieję, że się z tobą zejdzie (i pozwoliłaś mu dostać się do drugiej bazy) po tym, jak zabrał cię do kina.

Chociaż było więcej.

Głęboka wystawność jego śmiechu wydawała się wszystkim.

Wszystkie diamenty na świecie złożone u twoich stóp.  Każde futro piętrzyło się głęboko. Każdy złoty naszyjnik to plątanina piękna o głębokości dwudziestu stóp.

Wciąż chichocząc, odwrócił się w bok i wskazał głową w kierunku mojego mieszkania - „Ustawić to.”

Nie mając wyboru, odsunęłam się z drogi, gdy wszedł wysoki blondyn w czarnym garniturze, białej koszuli i cienkim czarnym krawacie, w jednej ręce niosąc papierową torbę za uchwyty, a w drugiej balansując pudełkiem od piekarza.

Za nim szedł tęgi mężczyzna ubrany dokładnie w ten sam sposób. Stracił większość swoich stalowoszarych włosów i z jakiegoś powodu nosił okulary przeciwsłoneczne, mimo że słońce zaszło, nie wspominając o tym, że był w domu. W jednym ramieniu przyciskał do piersi dwie butelki szampana, z drugiego zwisały dwa delikatne kieliszki szampana z…

… zmrużyłam na nich oczy …

Piękne pawie wygrawerowane w szkle.

Naprawdę piękne pawie.

Doskonałość.

Niech go diabli.

Zwróciłam zmrużone oczy na Marcusa, gdy się wprowadzał, kładąc rękę na mojej talii i tym razem użył jej, aby poprowadzić mnie tam, gdzie chciał, żebym poszła.

Wbili się dokładnie w środek mojego salonu / jadalni.

Pozwoliłam na to głównie dlatego, że zaczęłam coś czuć. Zapach. Coś tak dobrego, że zwróciło całą moją uwagę.

Co oznaczało, że zobaczyłam pierwszego faceta otwierającego pokrywki pojemników z jedzeniem, zapach tego, co było w środku, tłumił zapach kwiatów i wypełniał pokój.

„Barolo Grill” - powiedział Marcus i moje nagle oszołomione jedzeniem spojrzenie powędrowało do niego - „Prosciutto i melon. Sałatka z homara. Risotto truflowe. I bombolony na deser. Oczywiście z Domem.”

Oczywiście z Domem.

Dom Perignon i sałatka z homara w moim mieszkaniu o dwóch sypialniach: nie-ma-o-czym-mówić-mało-inspirujący-plan-jak-miliardy-kompleksów - w całych USA, kuchnia, salon / jadalnia, a jedyną dobrą rzeczą było to, że wynajęłam to mieszkanie z dużą łazienką, zanim zaczęłam robić niezłą kasę na striptizie.

„Czy jesteś szalony?” - zapytałam.

Jego usta się wykrzywiły w uśmieszku - „Nie, jestem głodny” - Skierował swoją uwagę na swoich ludzi - „To dobrze i to wszystko”.

Zaczęli wychodzić, ale zatrzymali się, gdy Marcus kazał im to zrobić. Jego dłoń ześlizgnęła się po moich plecach - „Daisy, to jest mój człowiek Brady i mój kierowca Ronald”.

Z kolei najpierw skinął mi głową blondyn, a potem mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych.

„Miło mi cię poznać” - powiedział Brady.

„Tak samo” - mruknął Ronald.

Nie mając nic więcej do zrobienia, obaj wystartowali.

Patrzyłam, jak zamykają się za nimi drzwi i znów spojrzałam na Marcusa.

„Masz kierowcę?”

„Tak.”

„Dlaczego?”

„Żeby mógł mnie zawieźć tam, gdzie muszę”.

Poczułam, jak moje oczy znowu robią się zmrużone.

Nacisnął na moje plecy i zaprowadził mnie do mojej jadalni, o której nie ma co mówić (tak się zdarzy, kiedy dostanę mój wspaniały nowy domek - tam będę miała jadalnię jak porządna kobieta z Południa ze stołem dużym, lśniący i pokrytym piękną porcelaną, nawet gdybym nie miała przy nim żadnych przyjaciół), do okrągłego stołu na którym rozłożyli otwarte kartony z jedzeniem, pudełko piekarza, szampana i kieliszki.

„Mam różne sprawy.” - wyjaśnił, gdy szliśmy - „Czasu zawsze brakuje. Nie mogę go mądrze wykorzystać, jeśli muszę się skoncentrować na prowadzeniu samochodu. Kiedy Ronald prowadzi, mogę robić rzeczy, których nie mógłbym, gdybym prowadził.”

Zatrzymał nas przy stole i zapytałam - „I masz mężczyznę?”

„Mam kilku” - odpowiedział.

Wskazałam ręką na drzwi - „Więc po co to jest?”

„Dodatkowe oczy”.

„Dodatkowe oczy na co?”

Utrzymał moje spojrzenie spokojnie - „Dla pewności, gdyby ktoś pomyślał o zrobieniu czegoś głupiego, czego nie bardzo bym chciał, nie zrobi tego, ponieważ albo zobaczy Brady’ego i stanie się sprytny, albo Brady zobaczył jego i go zatrzyma.”

„A więc z tymi twoimi zmartwieniami ciągle jesteś w niebezpieczeństwie” - domyśliłam się.

„Nie. Niewielu byłoby na tyle głupich, by próbować postawić mnie w niebezpiecznej sytuacji. Jestem ostrożny.”

Skinęłam głową - „Z pewnością wzbudzasz strach w sercach striptizerek, Cukiereczku. To znaczy tych, które nie chcą się z tobą przespać. Ale po prostu mówię, że mogą chcieć zostać przez ciebie rozłożone, ale ty też ich przerażasz.”

Uśmiechnął się do mnie - „Bez obrazy, Słonko, ale nie jestem pewien, czy uważam striptizerki za zagrożenie.”

„Żadnych obecnych, kochanie, ale muszę wiedzieć. Czy uważasz, że ktoś jest zagrożeniem?”

„Nie.”

Przechyliłam głowę - „Czy to mądre?”

„Nie zapracowałem, by zdobyć swoją reputację, będąc głupim.”

Hmmm.

„Próbujesz mnie przestraszyć?” - zapytałam.

„Absolutnie nie.”

Wstrzymałam oddech na jego ton i pozwoliłam mu przytrzymać wzrok.

Robił to, dopóki już tego nie czuł i podzielił się tym, pytając cicho - „Czy masz talerze?”

„Owszem. To, czego nie mam, to chęci zjedzenia wymyślnego gówna w moim domu, kiedy jestem w środku najlepszego filmu wszechczasów.”

„Możemy jeść przed telewizorem.”

Zaproponowałam alternatywny scenariusz - „Możesz też zadzwonić po swoich chłopców, zabrać swoje rzeczy i ruszyć w drogę.”

„Jestem pewien, że wiesz, że to się nie wydarzy.”

Gapiłam się na niego.

Potem westchnęłam.

Potem sięgnęłam talerze.

Miałam wymyślne gówno na jednym i kieliszek szampana, którego nalał mi Marcus w rękach, celując moim tyłkiem w moją kanapę, kiedy oświadczyłam - „Nie zaczynam tego od początku. Dobrze jest ponownie obejrzeć pewne części po zakończeniu, na przykład gdy Clairee jest w tej szatni. Ale jestem w rytmie, nawet jeśli został przerwany i nie zaczynam od nowa.”

„Nadgonię” - powiedział Marcus, siadając w fotelu, który był jedyną rzeczą w moim mieszkaniu, która mi się podobała.

Miękka skóra. Duże mosiężne guziki nabijane z przodu i na zakrzywionych bokach.

Kupiłam go, mimo że nie pasował do mojej niedrogiej rogowej kanapy i kosztował cholernie. Szykowałam wtedy drinki i skrzydełka w Hooters i nie szło mi źle, ponieważ moje cycki wrzuciły „Hoot” do Hooters, ale to nie umywało się do tego, co zarabiałam, kiedy się rozbierałam.

Kupiłam go, bo wyglądał, jakby należał do zamku.

Nie patrzyłam na swój fotel.

Patrzyłam na niego.

„Słucham?”

Postawił szampana na stoliku.

„Nadrobię zaległości” - powiedział.

„Co masz na myśli mówiąc, że nadrobisz zaległości?”

„Jak daleko jesteś?” - zapytał.

„Jeszcze nie dotarłam do wesela.”

Jego oczy błyszczały.

Panie.

„Nie wiem, co to znaczy, kochanie” - powiedział cicho.

„To znaczy, niedaleko”.

„Czyli nadrobię.”

„Mówisz, że nie widziałeś Stalowych Magnolii?”

Studiował mnie, nawet gdy odpowiadał - „To powiedziałem.”

„Jak oddychasz na tej ziemi, Amerykaninie, skoro nie widziałeś Stalowych Magnolii?”

Jego oczy wciąż migotały.

Panie.

„Nie wiem, jak na to odpowiedzieć”.

„To najlepszy film wszechczasów” - powtórzyłam moją wcześniejszą deklarację.

„Zobaczymy.”

Zobaczymy?

„Nie rozumiesz mnie, słodziaku” - zaczęłam - „To. Jest. Najlepszy. Film. Wszech. Czasów.”

Uśmiechnął się do mnie. Ciepło. Soczyście. Intymnie.

Rzecz o czystym pięknie.

Zignorowałam ten uśmiech, który uderzył w moją piczkę.

„Odtwórz film, Daisy” - polecił.

„Nie mów mi, co mam robić” - warknąłam.

„Kochanie, proszę, zacznij film.”

Szlag.

To też poczułam się w mojej piczce.

Spojrzałam na niego, odstawiłam szampana, złapałam pilota i włączyłam film.

Nie trzeba dodawać, że jedzenie było świetne.

Nie trzeba też dodawać, że szampan był fantastyczny.

Co więcej, nie było do niczego, że Marcus nie tylko nie zmusił mnie do wstania po bombolony, ale także nie zmusił mnie do napełnienia kieliszka szampana.

I na koniec, nie trzeba dodawać, że kiedy M'Lynn oszalała przy trumnie Shelby, a ja oszalałam razem z nią na kanapie w moim mieszkaniu, nieważne, że widziałem tę scenę sto pięćdziesiąt razy, straciłam ponownie rozum, ale inaczej niż wtedy, kiedy Marcus wstał, złapał mojego pilota i wcisnął pauzę.

Co robisz?” - krzyknęłam.

„Nie powinniśmy oglądać tego filmu”.

Ocho.

Spojrzałam na jego twarz.

Patrzył na moje łzy i nie był szczęśliwym człowiekiem.

„Masz komedię?” - zapytał.

„To jest komedia” - poinformowałam go.

„Płaczesz.”

„Tak kobiety z Południa reagują na komedię” - pouczyłam go.

„Właśnie widzieliśmy, jak umiera młoda kobieta z małym dzieckiem, a jej matka stała tam i patrzyła, jak odchodzi po tym, jak jej córka została odłączona od aparatu podtrzymującego życie. To nie jest komedia, Słonko.”

W tym momencie, z jakiegoś głupiego powodu, wypuściłam to.

„Wyszła za mąż za mężczyznę, którego kochała. Dała mu dziecko. Miała mamę, która ją kochała. Tatusia, który ją uwielbiał. Braci, którzy ją irytowali, ale też ją uwielbiali. Przyjaciół, którzy myśleli o jej świecie. Jej mężulek był prawnikiem, dał jej duży dom, w którym mogła zrobić spaghetti w dużej kuchni, nawet jeśli zemdlała i zapadła w śpiączkę cukrzycową w tej kuchni. Miała to wszystko. Nie miała tego długo, ale przynajmniej to miała. I bardzo jej się to podobało. Wiedziała, co to znaczy. I wiedziała, jakie to było cenne. I opuściła ten świat z tym wszystkim cennym tkwiącym głęboko w jej sercu. Więc dobrze jest im czekać z Bogiem, aż nadejdzie czas, aby do niej dołączyć, ponieważ weszła do Perłowej Bram, wiedząc, że opuściła świat, mając wszystko, czego potrzebowała.”

Marcus stał obok mnie, siedzącej na kanapie, wpatrując się we mnie, a ja poczułam jego spojrzenie, jakby nie stał odsunięty i wpatrywał się we mnie, ale jakby był blisko, trzymając mnie w swoich ramionach, jakby mnie kochał, tylko mnie, miał na zawsze i będzie na zawsze i na zawsze.

„To może nie mówić o komedii” - odepchnęłam szeptem, próbując przebić się przez jego spojrzenie - „Ale Ouiser i Clairee zamierzają zerwać pokrywę, Cukiereczku. Po prostu jeszcze nie dotarłeś do tej części.”

„Czy masz mamę, która cię kocha?” - zapytał nagle.

Zacisnęłam usta. Oglądał to.

Potem odgryzł się - „Racja”  

Jego spojrzenie powędrowało z moich ust do oczu - „Tatusia?”

„Marcus …”

Tylko to, jak wymówiłam jego imię i zrozumiał mnie.

Dlatego przerwał mi i kontynuował.

„Bracia?”

Potrząsnęłam głową.

„Siostry?”

Zagryzłam wargę.

„Racja” - powtórzył cicho.

„Czy możemy obejrzeć film?” - wyszeptałam.

W odpowiedzi natychmiast usiadł obok mnie. Wyciągnął również nogi, skrzyżował kostki i objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie.

Kiedy leżałam zwinięta w rogu sofy, z nogami pode mną, talerz zniknął, z szampanem w dłoni, nie mogłam nic zrobić, tylko bardziej się w nim ułożyć, więc zrzucił na siebie cały mój ciężar.

Próbowałam się wyrwać.

Przerwałam, kiedy oznajmił - „Rusz się, Daisy, ten raz, teraz, oglądając ten pieprzony film, nie pozwolę ci.”

Cóż, to było wystarczająco jasne.

„Zrozumiałam” - wymamrotałam.

„Ułóż się” - warknął.

O rany.

To też czułam w mojej piczce.

Znowu zacisnęłam usta i zrobiłam, jak mi kazano.

„Kurwa” - wrócił do mruknięcia, podniósł pilota i ponownie włączył film.

Jak mu powiedziałam, w ciągu kilku minut Ouiser i Clairee zdarli pokrywkę.

Mimo to Marcus nie pozwolił mi odejść.

Trzymał mnie.

I nie przestawał.

Przez całą resztę filmu.

*****

Staliśmy w moich otwartych drzwiach.

Marcus wyjeżdżał.

Dziwiłam się, że na jego polecenie, ludzie Marcusa pokazali się, wyczyścili wszystko, aż do wyczyszczenia kieliszków i włożenia talerzy do zmywarki (ale nawet jeśli wyczyścili wszystko, włożyli dodatkową butelkę Dom do lodówki i zostawili kieliszki). Potem odlecieli, zostawiając Marcusa i mnie przy drzwiach.

Byłam również zdumiona faktem, że Marcusowi nie przeszkadzało, że przewinęłam scenę z szatni (i odtworzyłam ją dwukrotnie).

Ponieważ mój umysł był zajęty czymś innym, zostałam zaskoczona, gdy jego dłoń uniosła się, delikatnie obejmując mój policzek. Moje ciało drgnęło, a moje oczy powędrowały w jego stronę.

„Proszę, nie dotykaj mnie”.

Jego ręka opadła, ale tym razem się nie odsunął.

Przysunął się bliżej. W mojej przestrzeni. Nie grożąc. Nie nachalnie. Tylko… tam.

„Czy rozmawiałaś z kimś?” - zapytał delikatnie.

„Mówię do ciebie teraz” - zauważyłam.

„O tym, co ci się przydarzyło, kochanie.”

Spojrzałam w bok.

„Proszę, kochanie, spójrz na mnie.”

Zacisnęłam usta, wciągnęłam powietrze przez nos i ponownie spojrzałam na niego.

„Musisz z kimś porozmawiać” - nalegał.

„Dobrze sobie radzę” - podzieliłam się.

„Masz problem ze mną, gdy cię dotykam”.

„Uważasz, że to zaskakujące?” - zapytałam trochę sarkastycznie.

„Nie. Obawiam się, że jeśli nie porozmawiasz o tym z kimś, nie będziesz w stanie tego przejść.”

Potrząsnęłam głową - „Miałam w życiu dużo gówna, Cukiereczku. To tylko kolejny ładunek, który muszę przejść. I nie popełnij błędu, jak wszyscy inni, przejdę to.”

Uniósł brwi - „Czy musisz zrobić to samodzielnie?”

„Dziewczyna ma tylko siebie.”

To wtedy Marcus Sloan wstrząsnął moim światem.

Zrobił to, oświadczając - „Całkowicie się mylisz”.

„Ja…” - zaczęłam i dostałam tylko to, ale się nie liczyło, ponieważ mówił przeze mnie, mówiącą to.

„Kobieta taka jak ty powinna mieć mamę, która ją kochała. Tatusia, który ją uwielbiał. Przyjaciół, którzy myśleli o jej świecie. Powinna dorastać każdego dnia, wiedząc to wgłębi serca, nigdy w to nie wątpiąc, ani przez sekundę.”

Czułam, że moje oczy zwężają się tylko po to, by powstrzymać to, co spowodowały jego słowa - „Nie wiesz, jaką jestem dziewczyną.”

„Wiem dokładnie, jaką jesteś kobietą, Daisy. A jeśli tego nie rozumiesz, to ja będę musiał ci to pokazać.”

O Boże.

Czas spróbować innej taktyki - „Marcus, mówię ci, nie masz …”

Uniósł rękę między nas i potrząsnął głową, przerywając mi mówiąc niecierpliwie - „Nie”.

Próbowałam dalej - „Jedzenie było naprawdę dobre i to było słodkie, jesteś wszystkim…” - nie wiedziałam, jak wyrazić jego wspaniałość, więc użyłam uniwersalnego - „… cokolwiek ze mną, kiedy M’Lynn zgubił to na pogrzebie Shelby. I nie mówię, że nie mam trudnego okresu. Wiem, że tak. Nie zaprzeczam ani nic. Pracuję nad tym, ale robię to po swojemu. Mówię o tym, że to jest słodkie i w ogóle, ale nie masz w tym miejsca.”

„Wyjaśniłaś to jasno. Po prostu się nie zgadzam.”

Znowu się wściekałam - „W porządku, wyjaśnię to w ten sposób. Nie przyzwyczaiłam się do tego, że jakiś fajny mężczyzna okazuje mi uwagę, przynosi mi wyszukane jedzenie i jest słodki tylko po to, by trafić w ten moment, kiedy dostaję moją złotą bransoletkę na pożegnanie.”

Spojrzał na mnie, coś przemknęło mu przez oczy. Potem mruknął - „Ach”.

Ach, co?” - warknęłam.

Wtedy podszedł bliżej. Wciąż nie grożąc, ale podchodząc mocno. Wstrzymałam oddech.

„W pewnym sensie to zrozumiałe, że tak mówisz. Nie znasz mnie. Ale powiem ci, a potem pokażę ci, że nie jestem mężczyzną, który pojawiłby się w życiu kobiety, takiej, którą spotkało to, co ci się przydarzyło, z zamiarem zrobienia tego, co musiałby zrobić by zdobyć to, czego chciałby, a potem pożegnać się z nią.” - Wciągnął powietrze i nie puścił mojego wzroku, kiedy skończył - „Chociaż zrozumiałe, to wciąż jest, kurwa, obraźliwe.”

Zamrugałam i poczułam, jak mój żołądek skręca się boleśnie.

Odsunął się do tyłu - „Dobranoc, Daisy”.

Po czym odwrócił się, poszedł korytarzem i zniknął.

 


 

4 komentarze:

  1. Ten rozdział sprawił że eksplodowały mi jajniki XDD Kocham Daisy i to jest słodziutki do każdego 😂 Dziękuję! ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. I wzdycham. To stanowczo chyba jedna z moich ulubionych książek Kristen. Dziękuję kochana za Twoją pracę nad tłumaczeniami. ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń